Tytuł artykułu odnosi się do słów, które usłyszałem jakiś czas temu i bardzo zmieniły mój pogląd na wędkarstwo. Pozwolę sobie zacytować „Wędkarstwo to piękny i drogi sport, a nie tani sposób zdobywania mięsa”. Dzisiaj postaram się zająć tym pierwszym członem zdania, tym w którym główną rolę odgrywa pieniądz. Pamiętam czasy kiedy nad wodę jeździło się bez wędki, którą robiło się na miejscu z kawałka prostego drzewa, korka od wina i kawałka gwoździa, nawet nie bardzo przypominającego haczyk. A teraz?
Po pierwsze, za ścinanie drzewka by zrobić sobie kawałek wędki grozi paragraf. To bardziej w formie żartu, chociaż kto wie..
Po drugie, kto wyobraża sobie w dzisiejszych czasach wędkowanie starym i niemodnym kijem, który w dodatku ma być tak uniwersalny, żeby wyciągnąć nim jazgarza i tołpygę. Owszem, zdarzają się ludzie starej daty, którym wystarczy bambusowy kij z kołowrotkiem z czasów PRL-u ale tych już też coraz mniej.
Po trzecie, zarządcy wód stawiają coraz więcej wymogów sprzętowych, które są według nich niezbędne, a dla nas są dodatkowym kosztem. Regulamin wód PZW mówi o obowiązkowym posiadaniu wypychacza oraz siatki, jeżeli ktoś chce przechowywać żywe ryby. Gorzej sprawa ma się na łowiskach prywatnych, gdzie coraz częściej wymagane są: maty karpiowe, kołyski czy podbieraki.
Po czwarte, w dzisiejszych czasach coraz bardziej znany stał się paradoks owczego pędu, co również można zobaczyć w wędkarstwie. Jako przykład podam sytuację, w której najbardziej efekt ten odczułem. Kilka sezonów temu, wybrałem się na pobliski stawek w celu wypróbowania nowego feedera. Jak się okazało, wędka była obca nie tylko mi ale również wszystkim zgromadzonym wtedy wędkarzom. Po kilku dniach już wszyscy posiadali takiego feedera.
Po piąte, myślę że to co najbardziej dotyczy nas, wygoda, poczucie komfortu oraz wystawność. Większość wędkarzy chce spędzić czas nad wodą w jak najprzyjemniejszy sposób. Aby umilić ten czas, często nie wystarczy ładna pogoda, towarzystwo bliskiej osoby, śpiew ptaków czy widoczne żerowanie ryb. Cóż to za frajda łowić topornym kijem, siedząc na drewnianym taborecie w starych klapkach po kolana w wodzie. Największą przyjemność z wędkowania czerpie się podczas gdy czuje się każdy ruch przynęty, nawet najdelikatniejsze uderzenie ryby, siedzi się na wygodnym jak sofa fotelu, a blask słońca odbijają okulary polaryzacyjne. To tylko część tego wszystkiego, co potrzebne jest nam do spełnienia naszych wędkarskich marzeń i rozkoszowania się pięknem naszego hobby. Wspiąłem się na ten etap wędkarstwa (pewnie Wy już tez na nim jesteście), gdzie torba przynęt, kilo haczyków i wędki na każdą rybę to minimalny zestaw, który muszę posiadać.
Summa summarum, te wszystkie luksusy, głupota naszej natury, a może też dążenie do osiągnięcia celów, wymalowały nam niebagatelnych rozmiarów rachunek. W tym momencie dochodzimy do apogeum artykułu. Otóż są wydatki przymusowe, na które nic nie możemy poradzić, a tylko pogarszają sytuację naszego portfela. Tym bardziej, że wydatki te są z roku na rok są coraz wyższe, a zalicza się do nich: składki okręgowe i członkowskie, opłaty łowisk komercyjnych, wpisowe itd. Całkiem inaczej sprawa ma się z wydatkami przeznaczonymi na nasze zachcianki i potrzeby wędkarskie. Jest kilka metod aby zniwelować nasze wydatki na sprzęt, odzież czy akcesoria wędkarskie. Postaram się pokrótce wyjaśnić w jaki sposób udało mi się w ciągu dwóch lat zebrać sprzęt wartości 3-4 tysięcy złotych, nie inwestując dużych pieniędzy.
Konkursy wędkarskie są źródłem największego przychodu w postaci sprzętu wędkarskiego w moim arsenale. Doba Internetu doprowadziła do tego, że coraz więcej firm zamieniło swoje billboardy na strony internetowe, reklamy oraz fanpage na portalach społecznościowych. Sklepy wędkarskie, portale lub magazyny, aby przyciągnąć do siebie klientów organizują różnego rodzaju konkursy. W zależności od wielkości nagród, konkursy mają charakter typu: udostępnić post, polubić stronę, dodać zdjęcie z wyprawy, napisać artykuł czy dodać komentarz. Rozbieżność nagród jest ogromna, od małych przynęt gumowych po wielkie łodzie wędkarskie. Tym oto sposobem, w ciągu ostatnich 4 miesięcy udało mi się wygrać sprzęt za około 500zł. Dla niektórych taka kwota jest bagatelna, lecz są również osoby o małym portfelu lub też takie, dla których wędkarstwo to tylko odskocznia od codzienności i nie chcą w to inwestować swoich pieniędzy. Zacznijmy od tego w jaki sposób znaleźć taki konkurs. Najłatwiejszym sposobem jest przeglądanie fanpage’ów znanych firm i sklepów wędkarskich oraz wpisywania słów wiodących „konkurs wędkarski” w wyszukiwarkach internetowych. Na chwilę obecną można znaleźć dziesiątki trwających konkursów tego typu. Jak już wspomniałem, część konkursów polega na polubieniu lub udostępnieniu danej strony, tym samym konkurs jest grą losową, a nasza wygrana wynika tylko od naszego szczęścia. Druga część konkursów jest bardziej interesująca, nie tylko z powodu lepszych nagród ale dlatego, że nasza wygrana jest zależna od naszej pomysłowości, doświadczenia wędkarskiego oraz sprytu. Nasza kreatywność oraz czas poświęcony na dany konkurs może nam się zwrócić w postaci sprzętu. Jedną z najważniejszych rzeczy jest dokładne przeczytanie regulaminu, z czym większość ludzi ma problem i to ich dyskwalifikuje w walce o nagrody. Aby zachęcić was do brania udziału w konkursach, powiem co udało mi się w ostatnim czasie wygrać. Były to 2 kołowrotki, kilka firmowych woblerów, czapki oraz mnóstwo akcesoriów wędkarskich. Przy moich znajomych po kiju, te zabawki wyglądają blado w porównaniu do wygranych przez nich wędek, pontonów, kamer i kilogramów przynęt.
Zakupy internetowe są coraz bardziej popularne ze względu na prostotę, szybkość, doręczenie towaru prosto do domu i w dodatku często po niższej cenie. Jednak ja chciałbym się skupić na używanym sprzęcie wędkarskim zamieszczonym na serwisach ogłoszeniowych. Dla wielu wędkarzy oglądanie sprzętu na portalach ogłoszeniowych jest ciekawym sposobem spędzania czasu, a przy tym można zakupić sprzęt w niezłych cenach. Mój sposób zakupów internetowych polega na codziennym przeglądaniu ofert z używanym sprzętem wędkarskim i analizowaniu danego sprzętu na podstawie cen sklepowych. Największe nadzieje na dobry zakup stawiam u ludzi umieszczających ogłoszenie, którzy nie trafili w hobby, sprowadzili sprzęt z zagranicy z tzw. „wystawek”, przypadkowo stali się posiadaczami sprzętu lub też potrzebują szybkiego zastrzyku gotówki. Takie osoby bardzo często tworzą ogłoszenie ze sprzętem o kilkukrotnie niższej cenie niż cena w sklepie. Zdarza się również, że na ogłoszeniach zamieszczony jest cały, kompletny sprzęt wędkarski. W takiej sytuacji należy dokładnie przeliczyć czy sprzęt się opłaca, a w razie czego napisać do ogłoszeniodawcy czy jest możliwość zakupu części sprzętu. Miałem kilka sytuacji, w których zakupiłem cały sprzęt, a po odsprzedaniu tego, którego nie potrzebowałem zostałem z wędką lub kołowrotkiem na plusie. Warto jednak przeanalizować i zastanowić się kilka razy przed zakupem, a w szczególności upewnić w jakim stanie jest sprzęt i w jaki sposób zostanie on dostarczony.
Tester sprzętu, jest to kolejna opcja zdobycia sprzętu wędkarskiego. Wiele firm z branży wędkarskiej, żeby sprzedać swój sprzęt w czasach wzrastającej konkurencji, potrzebuje dobrze napisanej opinii o sprzęcie. Wielu wędkarzy marzy o takiej pracy, lecz zazwyczaj pozostaje to tylko marzeniem.. Szeroki zakres wiedzy na temat wędkarstwa, udokumentowane osiągnięcia, częste wyprawy wędkarskie, również znajomości to tylko część z tych rzeczy, które trzeba posiadać aby móc zostać testerem. W tym temacie moim celem jest tylko przedstawienie wam, że istnieje również taka możliwość zdobywania sprzętu. Życzę wam powodzenia i poszerzania wiedzy w tym temacie, a może marzenie testera się spełni.
tekst: Przemysław Pałeczny
foto: inforyby.pl