Tasiemiec rybi Ligula
„… nic w tym dziwnego gdyby nie to, że okres składania ikry już dawno minął, a coś co przypominało długa taśmę po prostu ruszało się! …”
Zdarza się, że czasem zabieramy ryby do domu w celach konsumpcyjnych, szczególnie białoryb. W naszych polskich wodach ryby rodzaju płoć, leszcz, czy ukleja przewyższają ilościowo drapieżniki. Pewnego wrześniowego dnia udałem się po dłuższej przerwie na ryby. Po złowieniu kilku sztuk leszczy, w jednym z nich znalazłem długi biały pas przypominający ikrę. Nic w tym dziwnego gdyby nie to, że okres składania ikry już dawno minął, a coś co przypominało długą półmetrową taśmę po prostu ruszało się!
Po konsultacji z ichtiologami okazało się, że jest to prawdopodobnie pasożyt tasiemiec „Ligula” i nie jest groźny dla człowieka, a rybę po przyrządzeniu możemy bez obaw konsumować. Wszystko zależy od nas czy nie przeszkadza nam, że w rybie znajdowało się coś co apetycznie nie wyglądało a przynajmniej nie zachęcało do dalszej konsumpcji. Osobiście zrezygnowałem z przyjemności przyrządzenia świeżej rybki na kolację. Być może przyczyniłem się do zmniejszenia populacji tasiemca 😉
Sięgając opinii innych wędkarzy zdania były podzielone, jednakże zdarzały się też wypowiedzi, które wydały mi się ciekawe do podzielenia z Wami. Otóż pasożytów występujących w rybach jest wiele gatunków i dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie jeść ryb zakażonych, szczególnie takich w których znajdziemy tasiemca nie znając jego dokładnej nazwy i pochodzenia.
1.Czy złowioną rybę z podejrzeniem tasiemca (znaczne uwypuklenie w części brzusznej )lepiej zabrać i nie pozwolić rybie dalej z nim żyć?
2. Czy może potrzebne są działania na większą skalę – być może całe jezioro jest w tasiemcu i świadczy o złym stanie wody?
Opinia ichtiologa:
Obecność Liguli świadczy raczej o dobrym stanie środowiska. Dojrzałe tasiemce tego rodzaju żyją i rozmnażają się płciowo (czyli produkują jaja – mnóstwo jaj) w przewodzie pokarmowym ptaków rybożernych. To co obserwował Pan w rybie to postać larwalna. Ryby nią zarażone są osłabione i stają się łatwym łupem drapieżników. Ułatwia to rozprzestrzenianie choroby w populacji ptaków. Zwykle choroba rozwija się tam gdzie populacja ryb (przede wszystkim leszcza i krąpia) jest duża, a nawet powiedziałbym „zbyt” duża. Gwałtownie wzrasta wtedy prawdopodobieństwo zjedzenia zarażonej ryby przez ptaka. Oczywiście wzrost liczebności ptaków również ma tu znaczenie. Zwiększona liczba ptaków wynika zwykle z odpowiednio zasobnej bazy pokarmowej – małych ryb, które mogą zostać przez nie zjedzone. Takiej sytuacji sprzyja nadmierne zagęszczenie ryb w zbiorniku, które ogranicza przyrosty ryb. Zatem obok młodych roczników pojawiają się ryby starsze tej samej wielkości. Odpowiedź na pytanie drugie: z punktu widzenia epidemiologii usuwanie zarażonych ryb ze środowiska jest najlepszym rozwiązaniem. Zmniejszenie liczby ryb zarażonych zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenia ptaków a tym samym obciążenia środowiska jajami i larwami tasiemca. Reasumując: jeżeli stwierdzicie większą liczbę przypadków zarażenia ryb Ligulą, należy wykonać oszacowanie liczebności populacji i jej struktury wiekowej. Jeżeli okaże się zbyt duża należy przeprowadzić zabieg z ang. nazywany cooling czyli „schłodzenie sytuacji” polegający odłowie pewnej części populacji głównie ryb mniejszych. Będzie to oczywiście trudne w polskich warunkach (myślę tu o akcji „wody bez sieci”). Należy więc zastanowić się w takim przypadku nad wprowadzeniem obowiązku zabierania małych leszczy i krąpi po ich złowieniu przez wędkarzy, przynajmniej tych podejrzanych o zarażenie choć ja byłby za usuwaniem wszystkich złowionych osobników. Oczywiście taki obowiązek powinien być wprowadzony okresowo a liczebność populacji powinna być regularnie kontrolowana. Dodam jeszcze, że Ligula jest swego rodzaju kontrolerem liczebności populacji ryb karpiowatych. Jej obecność, jak udowodniono, wpływa na płodność samic ryb znacznie ją zmniejszając. Przyroda jest jednak bardzo mądra. Zbyt duże zagęszczenie ryb sprzyja rozwojowi ligulozy, która ogranicza płodność i wzrost ryb oraz zwiększa populację ptaków drapieżnych. Na dobrą sprawę można też wysnuć wniosek, że skoro taki mechanizm istnieje to zbyt duża liczba ryb karpiowatych w zbiorniku jest niebezpieczna dla środowiska…”
Pozdrawiam dr hab. Piotr Gomułka
tekst i foto: admin inforyby